~ Z perspektywy Zayna ~
Dlaczego to wszystko tak cholernie bolało? Czułem się jakby ktoś ktoś wyjął moje serce z piersi i rozbił je na milion kawałeczków. Mimo, że to ja z nią zerwałem, to czułem się, jakby było kompletnie na odwrót. Liam miał rację. I on jedyny wydawał się być dla mnie oparciem. Szczerze? Był najlepszą osobą jaką znam. Zawsze się o mnie troszczył, opiekował się mną. Śmiało mogłem stwierdzić, że jest moim najlepszym przyjacielem. I mimo że w zespole było jeszcze 3 innych wspaniałych chłopaków, to jego darzyłem największym uczuciem. Był jak brat. Przynajmniej tak zdawało mi się na początku. Potem chyba zacząłem do niego czuć coś więcej. Ale nie... przecież jestem chłopakiem. I on też. To byłoby... dziwne?
Nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czyżby nie kręciły mnie tylko dziewczyny? Z czasem zacząłem się nad tym głębiej zastanawiać. Przy Liamie czułem się jakbym znał go od brzdąca. Swobodnie mogłem mu mówić o swoich problemach, tych poważnych i tych kompletnie debilnych. Gdy mnie przytulał nie czułem się jak w uścisku najlepszego przyjaciela, tylko jakby obejmował mnie prosto z serca, jak kogoś ważniejszego niż tylko przyjaciel. Nie byłem pewny uczuć co do niego, ale powoli zdawałem sobie sprawę, że nie był już dla mnie tylko przyjacielem. Z drugiej strony, nie mogłem mu powiedzieć, że się w nim zakochałem.
Z zaschłymi łzami siedziałem wtulony w ciało Liama. Nie dałem rady już płakać. I pomyśleć że jeszcze niedawno była wszystkim. Widziałem w niej żonę i matkę naszych dzieci. Może tak nie miało być? Może los był już zaplanowany inaczej? Nie mogłem odpowiedzieć na masę pytań, które sam sobie zadawałem robiąc z rozstania z Perrie jeszcze większy problem. Chlipałem cicho w koszulę Daddy'ego.
- Już cicho. - Szepnął cichym głosem Liam. - Położyłbyś się. To Ci wyjdzie na dobre. Przynajmniej zapomnisz. - Miał wiele racji, ale nie wiem czy byłem w stanie tak po prostu się położyć spać. Jednak chłopak złapał mnie delikatnie za jedno ramię i zaprowadził do sypialni, która zaczęła przywodzić wszystkie wspomnienia związane z dziewczyną. Na widok pokoju zapełnionego wspólnymi zdjęciami z moich oczu popłynęła fala nowych łez, które rozpostarły te zaschnięte. Potokiem zaczęły spływać z moich czerwonych policzków. Chłopak natychmiast zatrzasnął drzwi i poprowadził mnie do swojej sypialni, którą znałem bardzo dobrze. To właśnie w jego pokoju częściej rozmawialiśmy. Czasami zdarzało nam się zasnąć, czułem wtedy ulgę, że mam kogoś takiego jak Liam. Teraz, mimo złamanego serca również to odczuwam, może tylko w nieco mniejszym stopniu. Jak małe dziecko ułożył mnie do snu, kładąc się na drugiej połowie wielkiego łóżka. Chciałem, żeby ten dzień jak najszybciej się skończył. Ułatwił mi to Lili, który po wejściu pod kołdrę objął mnie kładąc swobodnie jedną rękę na moim brzuchu. Po zmrużeniu powiek i wycedzenia skromnego 'Dobranoc' zasnąłem.
~ Z perspektywy Liama ~
Gdy wiedziałem, że Zayn już śpi niechętnie wstałem, aby pogadać z resztą chłopaków. Odchodzili już pewnie od zmysłów, ale nie mogłem wcześniej zostawić Zayna. Bezszelestnie wstałem, by przypadkiem nie zbudzić chłopaka, lecz ten chrapał w najlepsze. Na policzkach miał masę zaschniętych łez i czerwone od płaczu oczodoły. Poprawiłem jeszcze kołdrę i wyszedłem z pokoju subtelnie zatrzaskując za sobą drzwi. W drodze do salonu, gdzie było już słychać ciche spory Nialla i Hazzy przeciągnąłem się i poczułem na sobie zapach perfum Zayna. Uśmiechnąłem się sam do siebie i musiałem wyglądać jak kompletny palant, bo gdy wkroczyłem do salonu trójka chłopaków spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Spoważniałem i od razu usiadłem obok nich, by zacząć swój monolog.
- Jest źle, ale sytuacja opanowana. - Rzekłem opanowanym tonem i wpatrzyłem się w oczy każdego z chłopaków. Kryło się w nich zdziwienie, więc kontynuowałem. - Zayn jest w rozsypce. Ja jeszcze nigdy go takiego nie widziałem.
- No, ja też. Cholerna Perrie. - Wtrącił Louie.
- Niestety, czasu nie cofniemy. Wiem, że trzeba się z nim ostrożnie obchodzić. W każdej chwili może się załamać, bo jest na skraju. Próbujmy go rozpraszać czym innym. Niech widzi w każdym w nas wsparcie.
- Masz rację, Lili. - Stwierdził Harry.
- Dziękuję. Jak się obudzi, to dajcie mi znać. Ja wychodzę na spacer.
Chłopcy przytaknęli tylko wspólnie, a ja objąłem ich głowy i przycisnąłem do siebie. Po chwili założyłem buty i wyszedłem z domu. Celem, jaki sobie obrałem był niewielki, lecz urokliwy park w lesie, niedaleko Heatrow. Jako że nie dzieliła mnie duża odległość postanowiłem się przejść. Dla własnego bezpieczeństwa założyłem kaptur na wypadek spotkania z paparazzi. Jak to w Londynie, nieunikniony był deszcz. Przyspieszyłem kroku, by zbytnio nie zmoknąć, lecz po chwili jeszcze bardziej się rozpadało. W ostatnich metrach już biegłem, ale po chwili znalazłem się w niewielkiej altance w parku. To było dla mnie szczególne miejsce, niczym Nandos dla Nialla. Zawsze przychodziliśmy tu z Zaynem gdy chcieliśmy odpocząć od otaczającej nas rzeczywistości. Niezwykły krajobraz parku sprawiał, że czuliśmy się nie jak w Londynie, lecz w jakimś Edenie. Dzisiaj ogród nie wyglądał jak wymarzona idylla, gdyż deszcz znużył to odczucie. Usiadłem na końcu jednej z ławek przyglądając się spadającym kroplom deszczu. Nawet nie zdążyłem się obejrzeć, a na moim zegarku widniała już godzina 20. Zrobiło się ciemno, ale drogę zaczęły rozświetlać latarnie. Spojrzałem na drogę i zauważyłem zakapturzoną postać ubraną w siwą bluzę i podarte jeansy. Gdy sylwetka zaczęła się zbliżać ujrzałem w niej Zayna. Był cały mokry od deszczu. Po chwili usiadł obok mnie, a ja spojrzałem na jego zapuchniętą od płaczu twarz. Zaschnięte łzy na policzkach, czerwone oczy. Nie był w dobrym stanie, ale nie ma się co dziwić. Przecież kilka godzin temu zerwał z miłością swojego życia. Spojrzał na mnie swoim urzekającym wzrokiem. On nawet wyglądając jak siedem nieszczęść umiał mnie nim zaczarować. W jego jasnobrązowych oczach pojawiły się niewielkie iskierki.
- Jak się czujesz? - Zapytałem spoglądając w jego tęczówki.
- Już lepiej. Wystraszyłem się, gdy obudziłem się i nie było Cię obok mnie. - Powiedział półtonem.
- Musiałem się przejść. Wiesz, że w tym miejscu umiem się odstresować. - Odpowiedziałem z czułym uśmiechem na twarzy. Chłopak tylko potrząsnął głową i przez kilka minut siedzieliśmy w milczeniu co chwila spoglądając na siebie. Nagle chłopak przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem. Uśmiechnąłem się tylko i położyłem głowę na jego klatce piersiowej.
- Liam. - Zaczął chłopak - Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, prawda? Gdyby nie Ty, chyba nie poradziłbym sobie z tą całą sytuacją. - Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, którą wytarłem bokiem dłoni. Nagle poczułem na niej dłoń Zayna. Nie wiedziałem jak zareagować, tylko uśmiechnąłem się nieśmiało. Chłopak usadził mnie na swoich kolanach. Siedzieliśmy jak zakochana para wpatrując się w siebie. Oblałem się rumieńcem, lecz twarz chłopaka była poważna, jakby coś chciał mi powiedzieć.
- Wiem, że to zabrzmi głupio. Ale ja coś sobie uświadomiłem. - Zaczął mówiąc szeptem. Spojrzał w dół i po chwili swój wzrok przeniósł na mnie. Boże, czy on chce mi TO powiedzieć? Z czoła popłynęła mi samotna kropelka potu, a ręce zaczęły mi się trząść. Zayn spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a ja się uspokoiłem. Kontynuował.
- Zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Ja na nic nie liczę, ale musisz o tym wiedzieć. Po prostu musisz. Liam, kocham Cię. Nie jak brata czy najlepszego przyjaciela. Kocham Cię.
Chłopak był cały czerwony, choć ledwo dało się to zauważyć na jego śniadej skórze. W głowie zacząłem sobie układać przeróżne scenariusze. Ja też go kochałem i sprawa wydawała się być prosta. Lecz ja nie umiałem tego powiedzieć. Nie wiem, jakby jakaś część ciała mnie nie chciała tego. Moje serce biło coraz szybciej, a mózg odmawiał pracy. Nie wiedziałem co robić. Zamknąłem na moment oczy i poczułem słodką woń na swoich ustach. Zayn delikatnie musnął je, tak subtelnie, że praktycznie tego nie poczułem. W mojej głowie coś wybuchło i również musnąłem usta chłopaka. Moja odpowiedź była śmielsza i bardziej namiętna. Przyssałem się do jego słodkich warg łącząc je z moimi. Czułem, że to mój najlepszy pocałunek. Uśmiechnąłem się tylko, a dłońmi błądziłem po plecach chłopaka. Po jakichś dwóch minutach oderwałem się od warg brązowookiego.
- Ja też Cię kocham. - Szepnąłem mu do ucha, na co on powiedział najszczerszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem.
- Dodajesz mi skrzydeł Liam. Zawsze tak było. - Ponownie 'spaliłem buraka'. Dla jednych mogło to być jak tekst z tandetnego filmu romantycznego, lecz dla mnie były to najmilsze słowa, które ktoś dla mnie powiedział. Przez jakieś 15 minut siedziałem wtulony w ciało Zayna, lecz robiło się zimno. Niezdarnie wstałem z kolan chłopaka i wyruszyliśmy w stronę domu. Deszcz przestał padać i czuć było jedynie zapach lasu. Złapałem go za rękę i szliśmy przez miasto.
Przez drogę praktycznie się nie odzywaliśmy, lecz nie była to niezręczna cisza. Gdy znaleźliśmy się w domu od razu podbiegli do nas.
- Gdzie wy do kurwy nędzy byliście?! - Wrzasnął Louis swoim lekko piskliwym głosem.
- W parku. Przecież mówiłem, że idę się przejść. - Odpowiedziałem spokojnie.
- Się przejść, jasne. Ale nie było Cię 4 godziny i nie odbierałeś telefonu. Martwiliśmy się o was, debile. - Powiedział Harry.
- Przecież nic nam nie jest, spokojnie, chłopaki. - Rzekł opanowanym tonem Zayn.
- No dobra, ale nie róbcie nam tego więcej. Przez was musiałem czekać z kolacją. Wisicie mi jakiś dobry lunch w Nandos. - Powiedział Niall spuszczając głowę w dół.
Pokiwaliśmy z Zaynem głowami i uśmiechnęliśmy się do blondyna po czym udaliśmy się w stronę sypialni. Ja w stronę łóżka, a Zayn poszedł się odświeżyć. Po zaledwie 10 minutach był już w pokoju z mokrymi włosami. Był ubrany jedynie w bokserki. Za ciosem również postanowiłem pójść pod prysznic. Zrzuciłem z siebie ubrania i wszedłem do kabiny. Dokładnie umyłem każdy zakątek swojego ciała i wyszedłem. Wytarłem się ręcznikiem, umyłem zęby i nałożyłem nowe bokserki. Położyłem się obok zakrytego kołdrą Zayna i przytuliłem go do siebie.
- Co ja w niej widziałem? - Zaczął - Przecież ona nie była kimś kogo kochałem. Wydawało mi się, że ją kochałem, ale tak nie było. Osoba, którą naprawdę kochałem była zawsze przy mnie. Byłeś, a raczej jesteś nią Ty. - Uśmiechnął się szczerze i złożył czuły pocałunek na moich ustach, który po chwili odwzajemniłem.
- Szczerze mówiąc, byłem zazdrosny o Perrie. Wiedziałem, że jesteś z nią szczęśliwy, a to bolało najbardziej. - Powiedziałem z widocznym smutkiem w głosie. Zayn nie odezwał się tylko przytulił do siebie i pocałował mnie w głowę. Czułem, on naprawdę mnie kocha, a ja to odwzajemniałem. Dopełnialiśmy się nawzajem.
- Byłem głupi, że z nią byłem. - Westchnął cicho.
Pocałowałem go w podbródek i uśmiechnąłem się delikatnie. Byłem już śpiący i głęboko ziewnąłem.
- Idziemy już spać. - Mówiąc to, przeczesałem jego wilgotne włosy. Pokiwał głową i objął mnie ramieniem.
Zasnęliśmy.
No i już 2 rozdział. Jestem z niego dumny, choć nie należy do najdłuższych. Po 2 notkach mam już 100 wyświetleń i 3 obserwatorów. Coś niesamowitego, dziękuję wszystkim. Nie mogę powiedzieć, kiedy pojawi się następna notka. Czasami nie mam weny, jak to bywa. Jeśli macie jakieś pytania, to kierujcie je na Twittera: @xStole_My_Heart
Do zobaczenia Misiaki! :3
Awwww słodko ;)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie pomyślała że opowiadanie o tym bromansie będzie takie cudne ;D
Masz niesamowity talent do pisania ;)
Czekam na następny ;)
No zajebisty jak zwykle, moje spostrzeżenia na gg dostaniesz :3
OdpowiedzUsuńPopieram Twinkleineye, to co piszesz o tym bromansie jest czymś niesamowitym. Zapraszam do mnie na forever-young-directioner.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to bardo <3 zapraszam do siebie http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ -Alice :)
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! ♥ także popieram Twinkleineye ! zapraszam do siebie www.gravityhuurts.blogspot.com
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :) zapraszam do mnie http://opowiadanieoonedirectionzawszespoko.blogspot.com/ też o 1D <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ;D czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że osobiście wolę Niama od Ziama. Tak, mój drogi, Niam rządzi :3 Jednak opisana przez ciebie relacja Zayna i Liam strasznie mnie rozczuliła, wszystko było takie słodkie, ale smutne zarazem. Podoba mi się. Perrie stała tylko na drodze do ich miłości. Bo z tego, co przeczytałam, już dawno mieli ku sobie. Na szczęście już stali się pewni, co do swoich uczuć. Mam nadzieję, że ich relacja nie będzie do końca taka szczęśliwa i różowa, żeby opowiadanie było ciekawsze. Poza tym - piszący chłopak Directioner. Wow. Powodzenia w dalszym pisaniu i weny Ci życzę, Michałku ♥
OdpowiedzUsuń{mordercza-milosc.blogspot / zran-mnie.blogspot}
Bossssssssssssssssssskie *___* KOCHAM ZIAMA! Czekam na następnego ;D
OdpowiedzUsuńtu mój nie wiedziałam jak ci wysłać xD
http://tell-me-a-lie-one-direction.blogspot.com/
Kocham Ziama *_* Ich wszystkich kocham ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nowości i dodałam Twojego bloga, do moich "Ciekawych".
Jestem Karola1D, z Waszego twitcama z Madzią ^^
Tu link do mojego bloga: sin-fronteras-querida.blogspot.com
Powiadamiaj mnie o nowościach :)
świetny blog <33
OdpowiedzUsuńno to masz już 13 obserwujących razem ze mną ^^
OdpowiedzUsuńHmmm... I sama nie wiem co powiedziec.
Wpadłam na tego bloga całkiem przypadkiem i powiem ci, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłeś, bo podoba mi się sposób w którym piszesz, czy historia, która wydaje się byc naprawdę fajna mimo, że dopiero się rozpoczęła. : 3
Więcej będę mogła napisac, jak fabuła się rozkręci ^^
Na razie weny życzę i jak możesz informuj mnie na tt @uszati gg 13965080 albo na blogu gdzie cie również zapraszam, też pisze bromance ^^ destiny-is-death.blogspot.com
Supeeer *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na więceej :3
I od razu do obserwatorów :***
Czy Ty chcesz mnie zabić tym opowiadaniem? :O
OdpowiedzUsuńTo jest genialne ♥__♥