piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 1: The Sweetest Sadness In Your Eyes.

22.30, Londyn.


  - Może z łaski swojej byś zwolnił? - rzuciła poddenerwowana Perrie w stronę Zayna. - Jedziesz 100 km/h w zabudowanym, nie przesadzasz? - Spojrzała na niego przeszywającym wzrokiem, a ten w ułamku sekundy zaczął zwalniać. Kobiety od zawsze tak działały na mężczyzn, cóż robić? 
- No, o wiele lepiej. - powiedziała zadowolona i z jakże irytującym uśmieszkiem rozsiadła się na siedzeniu obok kierowcy. Ja siedziałem cicho na tyle sportowego auta. Wolałem nie wtrącać się w sprawy tej dwójki. Ba! Nawet nie chciałem z nimi jechać. Niestety brązowooki wybłagał mnie, abym zabrał się z nim, bo wiedział że będzie potrzebował wsparcia w razie ewentualnego starcia z dziewczyną. Wiedziałem o tym, jak jest pomiędzy nimi. A dobrze nie było, choć większa połowa świata myślała inaczej. Jednak Perrie coraz częściej zachowywała się w stosunku do Zayna obcesowo i egoistycznie. Zapominała o nim, lecz Zayn wybaczał jej cały czas. Biedny do szaleństwa się w niej zakochał, choć wszyscy odradzali mu tego związku. Z biegiem czasu powoli zaczął zdawać sobie sprawę, jaka naprawdę jest, lecz nie miał serca jej opuścić. Więc koło fortuny się kręciło i nie wyglądało na to, żeby miało zwolnić. Przynajmniej nie teraz. 
  Po półgodzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce, czyli do niewielkiej willi znajdującej się na obrzeżach miasta. Perrie pożegnała Zayna szybkim całusem po czym wyszła z samochodu i zniknęła gdzieś w niewielkim zagajniku przed jej domem. W przeciągu 10 sekund byłem już na siedzeniu dziewczyny, gdzie mogłem swobodnie porozmawiać z załamanym chłopakiem. Mimo tego, że dziewczyna traktowała brązowookiego jak służącego i najwidoczniej nie darzyła go już jakimkolwiek większym uczuciem, ten cały czas ją kochał. Zayn spojrzał na mnie wyraźnie zdołowany tą całą sytuacją, spuścił wzrok w dół i uronił łzę, którą zobaczyłem gdy spływała po jego policzku. 
- Zayn, ona nie jest tego warta. Uwierz mi, stać Cię na kogoś lepszego niż Perrie.
Te słowa okazały się jeszcze większym ciosem dla przyjaciela. Z jego oczu momentalnie wypłynęła fontanna łez. Na sam widok załamanego chłopaka chciało mi się płakać, lecz postanowiłem być dla niego wsparciem, takim samym wsparciem, jakim on jest dla mnie w trudnych chwilach. W jednej chwili tak bardzo posmutniałem, że również miałem ochotę zalać się łzami, lecz priorytetem był dla mnie Zayn. Delikatnie objąłem go wokół szyi i położyłem jego głowę na mojej piersi muskając czule jego czoło. 
- Widzisz jaka ona jest. Skończ już ten rozdział, dla swojego własnego dobra. Jesteś dla niej zbyt dobry, a ona to bezczelnie wykorzystuje. Lamentowanie w niczym nie pomoże, weź się w garść. To tylko jedna kobieta, niczym nie wyróżniająca się z tłumu. Ciebie stać na kogoś lepszego. - starałem się dobierać słowa najdokładniej jak potrafiłem, a mówiłem z czułością, którą darzyłem przyjaciela. Chyba nie bez powodu chłopaki nazywali mnie Big Daddym. Nagle Zayn podniósł głowę ku górze i otarł dłonią łzy. Najwidoczniej przyjął do siebie te słowa, bo z mimiki twarzy dało się odczytać, że starał się uśmiechnąć. 
- Liam, wiesz że znowu mi pomogłeś? Ty powinieneś zająć się psychologią i zacząć wyciągać ludzi z dołków psychicznych, a nie śpiewać. A może i nie. Bo wiesz, ja lubię jak nucisz mi 'Almost Lover' do kołyski. - To prawda, zawsze gdy Zayn nie mógł zasnąć śpiewałem mu tą piosenkę, przy której zasypiał niczym dwuletnie dziecko. I jeszcze słodko chrapał.
Nagle przed oczami ujrzałem ten obraz, który rozczulał niczym komedia romantyczna z Hughem  Grantem i śmieszył jak Benny Hill. Szybko jednak wróciłem do rzeczywistości.
- No dobra, Ty raczej nie jesteś w stanie prowadzić, więc zamieniamy się. Szybko, jestem śpiący. - Powiedziałem z lekko zaspanym głosem.
- Tak tak, jeszcze mi zaśniesz za kierownicą. Co to, to nie. - Wtrącił kpiąco Zayn. - Ja prowadzę, poradzę sobie. Nie martw się. Ty za to powinieneś się przynajmniej zdrzemnąć - Pogładził delikatnie dłonią mój policzek, na co ja odpowiedziałem cichym mruknięciem. Oboje uśmiechnęliśmy się szeroko, aż chłopak w końcu ruszył.
- Nie, wolę się położyć w łóżku - powiedziałem szepcząc. - Tak a propos. Misiu, zaniesiesz mnie do łóżeczka, prawda? - Spojrzałem kątem oka na skupionego na jeździe chłopaka, który uniósł ku górze kącik ust i szepnął półtonem.
- Jak najbardziej, księżniczko. - Powiedział, próbując powstrzymać śmiech. I mimo tego, że było to śmieszne, to Zayn i tak to zrobi. - I jeszcze położę się z Tobą i będziemy sobie słodko spać. 
- Ooo, to ja się na to piszę! - Uniosłem palec do góry i wyszczerzyłem się zadowolony ofertą przyjaciela. - Jak najszybciej do domu, kapitanie.
- Się robi. 
Droga powrotna nie trwała zbyt długo. Rozmawialiśmy o sprawach zespołu, o trasie, w którą mieliśmy wyruszyć za trzy miesiące i o innych sprawach. Raz tych ważniejszych, raz tych mniej. Założyliśmy się, co Niall zjadł na kolację. Ja obstawiłem resztki pizzy ze śniadania, a Zayn nuddle. Czas zleciał w zastraszająco szybkim tempie, ale przynajmniej było miło. Zwykle nawet nie mieliśmy jak pogadać we dwójkę, bo zawsze coś stawało na drodze. Około 23.30 wysiedliśmy z auta. 
- A teraz musisz spełnić swoją obietnicę, Kochanie. Już już, chcę na rączki, bo nogi mnie bolą! - Wymamrotałem. Gdy Zayn wysiadł z samochodu i go zamknął od razu wziął mnie na ręce. Niósł mnie jakbym był panną młodą, co było z jednej strony dziwne, ale z drugiej miłe. Podchodząc do drzwi zorientowaliśmy się, że w całym domu jest ciemno, co było dziwne gdyż chłopacy w wolne dni balowali do upadłego. Brązowooki chwycił za klamkę, lecz drzwi były zamknięte, co oznaczało, że chłopaków nie ma w domu. I nagle moje marzenie o byciu księżniczką legło w gruzach, bo musiałem się uwolnić z przyjemnego uścisku Zayna.
- A było mi tak wygodnie. - Zacząłem narzekać spuszczając głowę w dół.
- Zaraz się położymy i będzie jeszcze wygodniej. Nie marudź. - Powiedział spokojnie chłopak wygrzebując z kieszeni klucz, którym po chwili otworzył dom. Dosłownie zrzuciłem z siebie buty i bluzę wbiegając do swojej sypialni. Usiadłem ciężko na łóżku i zdjąłem z siebie resztę ciuchów, nie wliczając bokserek po czym położyłem się. Miałem gdzieś, czy zmarznę w nocy, czy nie. Chciałem spać. 
  Było już po trzeciej, gdy zbudziło mnie głośne chrapanie. Niechętnie otworzyłem oczy i ujrzałem beztrosko śpiącego Zayna, który na dodatek chrapał. Nie miałem zielonego pojęcia kiedy on wszedł, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Lubiłem, kiedy spaliśmy razem. Lubiłem ten moment, kiedy on całował mnie w czoło na dobranoc. Lubiłem, kiedy obejmował mnie we śnie i przytulał do siebie. Wiem, że to było nieodpowiednie, ale już od dłuższego czasu wiedziałem, że uczucie którym darzę chłopaka jest czymś więcej niż tylko przyjaźnią i zauroczeniem. Znaliśmy się od dwóch lat, wiedzieliśmy o sobie praktycznie wszystko. Przeżywaliśmy razem najcięższe chwile i cieszyliśmy się tymi szczęśliwymi. Jak bracia. Kochałem go jak brata, ale to uczucie zmieniło się. Najgorsze było w tym wszystkim to, że on o tym nie wiedział. Ja sam o tym nie wiedziałem, lecz poczułem coś do innego chłopaka. Tak, zakochałem się w chłopaku. W najlepszym przyjacielu, któremu nie mogłem nic o tym powiedzieć. Ta myśl zabijała mnie od środka. Wiedziałem, że nigdy nie będziemy mogli być razem. Ale cóż, najwidoczniej tak miało być. Może takie było moje przeznaczenie? Tego nie wiem. Spojrzałem jeszcze raz na pochrapującego chłopaka o czekoladowych oczach. Byłem do niego przytulony, więc delikatnie uniosłem głowę ku górze i złożyłem na jego policzku czuły, a zarazem delikatny pocałunek. Zasnąłem z łzami w oczach.


  Obudziły mnie ciche uderzenia kropel deszczu o okno. Otworzyłem oczy. Nie byłem w stanie zorientować się, która była godzina. Na dworze było ciemno od granatowych chmur. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 11. Przeciągnąłem się i powoli zacząłem wstawać z łóżka.  Zorientowałem się, że Zayna nie ma. W nocy musiał się przenieść do swojego pokoju. Stojąc ponownie się przeciągnąłem i poczułem na przedramieniu zapach jego perfum. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wyszedłem z pokoju sprawdzić jak mają się Louis, Harry i Niall. We trójkę siedzieli na kanapie. LouLou drzemał jeszcze oparty o ramię Hazzy. Ten z kolei grał na PlayStation, a Nialler już coś jadł. Zayna niestety nie było.
- Cześć chłopaki. - Przywitałem każdego z nich ciepłym uśmiechem dosiadając się do nich. - A Zayn gdzie się podział? 
- Mówił, że idzie do Perrie, bo musi z nią pogadać. - Powiedział z pełną buzią Niall. W jedynym momencie pomyślałem, że przecież wczoraj przez nią płakał, a dzisiaj już do niej poszedł.
- O której wyszedł? - Spojrzałem na blond-żarłoka, który najwidoczniej jedyny orientował się, gdzie jest Bad Boi.
- Coś koło 9. To jest jakieś przesłuchanie, czy co? - Spojrzał na mnie z delikatnym zdziwieniem.
- No coś Ty? Chciałem wiedzieć, spokojnie. - Powiedziałem opanowanym tonem i uśmiechem na twarzy. 
Niall jakby zignorował moją odpowiedź i tylko szepnął sam do siebie:
- Idę coś jeszcze zjeść.
No tak, cały Nialler. Curly z Marchewką również jakby zignorowali moje towarzystwo, więc poszedłem do łazienki się odświeżyć. Wszedłem pod ciepły prysznic, umyłem się porządnie i po kilkunastu minutach już ubrany wyszedłem na balkon z tyłu domu. Całe szczęście deszcz przestał padać, bo jakoś nie byłem w nastroju siedzieć z przymulonym Harrym i jeszcze śpiącym Louiem. Rozłożyłem się na leżaku i przymknąłem powieki. Niestety relaks zbyt długo nie potrwał. Usłyszałem tylko trzask drzwi, a po dosłownie 20 sekundach na balkonie zjawił się czerwony od łez Zayn.
- Zerwałem z Perrie, Liam. - Wychlipał. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie, nigdy, a przecież od wczoraj się nie znaliśmy. Wstałem i przytuliłem go mocno do siebie.
  I od teraz jedynym obrazkiem, który widziałem był Zayn Malik.




W KOŃCU!
Pisałem to chyba 5 godzin, masakra. Szczerze mówiąc jestem z siebie dumny, tak odrobinkę. Od razu chciałbym sprostować kilka rzeczy, bo wiem że zaraz mogą się posypać hejty.
1. Przedstawiłem Perrie w złym świetle tylko i wyłącznie ze względu na tematykę bloga. Osobiście nic do niej nie mam, a nawet ją lubię i darzę szacunkiem.
2. Liam jest tu singlem, a Danielle jakby nie istnieje w tym opowiadaniu. 
Zapraszam do Madziulki (http://another1dstory.blogspot.com/) i Gabi (http://if-you-love-me-stay.blogspot.com/)
Do usłyszenia niedługo Misie! xoxo :3

7 komentarzy:

  1. Niezły rozdział, bardzo mi się podoba ;)
    Szkoda mi Zayna, ale przynajmniej ma przy sobie Liama
    Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No bardzo mi się podoba, ale w dupe dostaniesz za moją Perrie :/
    Już coś mogło się stać w tym łóżku... No ale dobra, czekam na następny ♥ :D xoxoxooxx

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Przedstawiłem Perrie w złym świetle tylko i wyłącznie ze względu na tematykę bloga. Osobiście nic do niej nie mam, a nawet ją lubię i darzę szacunkiem.
    Madzia, czytaj trochę :x

    OdpowiedzUsuń
  4. "przymulonym Harrym" ej! i jeszcze Perrie! ja nie wyobrażałam sobie jej gdy opisywaleś tą kolesiówe tylko kogos innego bo ona jest bardzo fajna, ale rozumiem rozumiem. awww to takie słłłłooddkie <333 omg nie moge ze słodkości... ahh jak dobrze że nie zrobiłeś Larrego bo ja bym tego nie czytała ;]
    no i co czekam na kolejny xd
    a mama karze mi dzisiaj o 15 iść na obaid! to najwyzej pójde i wroce do was albo sie wymigam... :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wymigasz się, musisz. Powiesz, że u mnie będzie obiad. Mama gulasz robi, o! Zjecie sobie u mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja wypowiedź będzie dosyć długa i wyczerpująca, znaczy postaram się aby taka była a więc zaczynam: Ogólnie bloga ma genialną fabułę. Dlaczego? Połączenie dwóch ciach z 1D i jestem w niebie! Blog ma coś w sobie dzięki czemu chcę się dalej czytać i znać dalsze poczynania bohaterów. Dobrze, że ująłeś w tym blogu jako głównych bohaterów Liama i Zayna. Dzięki temu jesteś oryginalny, gdyż teraz większość blogerek połącza Harrego i Louisa. I osobiście wole Ziama niż Larrego, nie wiem czemu jakoś tak. Oczywiście twój blog będzie czytany i obserowany. Zaprszam na bloga mojego -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowieku!!! Jeszcze nigdy nie czytałam takiego opowiadania. Jest bardzo mało chłopaków, którzy piszą opowiadania, którzy tak genialnie piszą opowiadania. Mam nadzieję, że do tego bloga nie zapomnisz hasła :D
    Na Twoim miejscu byłabym niezmiernie dumna z powodu napisania takiego rozdziału. Podziw!!!
    Jak będziesz miał czas, to proszę wpadnij na mojego bloga :http://nikaa99.blog.interia.pl/

    - WERONIKA-

    OdpowiedzUsuń